Wizyta Obamy w
Warszawie tradycyjnie już wzbudziła niezdrowe zainteresowanie mediów, a strefa
wokół Placu Zamkowego na dwa dni zamieniła się w labirynt powygradzany
barierkami i otoczony przedstawicielami każdej istniejącej służby mundurowej. Scena
obserwowana z okolic kościoła Św. Anny była zupełnie niewidoczna, przemówienie oddalonego
o około 200 metrów amerykańskiego prezydenta można więc było oglądać jedynie na
telebimach. Rzeczywistość zamieniła się w telewizyjną relację, a kojący głos
płynący z głośników zakłócały jedynie krążące nad Starym Miastem wojskowe
śmigłowce.
A ludzie patrzyli.
No comments:
Post a Comment