Fotografia
uliczna nie jest reportażem. W odróżnieniu od dokumentu, stara się przekroczyć
granice sztuki mimetycznej, zamiast reprodukcji stawiając na twórczy recycling.
Mimo voyeurowskiego charakteru nie rości sobie praw do obiektywnego spojrzenia
na rzeczywistość, demontuje ją zestawiając ze sobą przeciwieństwa i abstrahując
uchwycone elementy z ich naturalnego kontekstu. Jest jak dłoń trzymająca
piękny, lecz wydrążony w środku owoc: oddziaływuje przede wszystkim na zmysły, jednocześnie
zachęcając oglądającego do wypełnienia znaczeniowej pustki.
Thus said, dzisiaj mam dla was smutny piknik z balonami, człowieka, który bardzo lubił kawę oraz porywczego mężczyznę. Tradycyjnie, wszystko z warszawskich ulic. Tradycyjnie, do samodzielnego ułożenia.
No comments:
Post a Comment